9 września 2023 w całej Polsce w samo południe rozpoczęło się Wielkie Narodowe Czytanie. Pomyśleć, czytaliśmy i słuchaliśmy wszyscy (którzy umieją czytać i słuchać ze zrozumieniem) “NAD NIEMNEM” – wybitną powieść Elizy Orzeszkowej. Oczywiście czytaniu patronowały biblioteki: wojewódzkie, miejskie, gminne od Warszawy po Krzeszyce. U nas, w Gorzowie Wielkopolskim czytaniu patronowała Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta. Miejsce: Park Róż. Wiem, wiem, to Park Wiosny Ludów, ale dla nas, mieszkańców zawsze to będzie Park Róż. A więc w sąsiedztwie naszej Książnicy, tuż obok pomnika Papuszy, zebrali się miłośnicy literatury, aby posłuchać, przypomnieć sobie bohaterów, pejzaże, może nawet wzruszyć się tym dawnym, młodym wzruszeniem i zanucić: „Ty pójdziesz górą…” Nie, tego fragmentu nie było. Zebranych powitał dyrektor Sławomir Szenwald, zaprosił do słuchania i częstowania się wodą (bo upał wzmagał się już) oraz chlebem z wiejskiej piekarni ze smalcem domowym albo – do wyboru – miodem. Można też było wzmocnić się kawą i ciastem.
Zaczęła się uczta duchowa. Dosłownie wstrzymałam oddech, gdy rozległ się dźwięczny, o nienagannej dykcji, nawet z leciutkim wileńskim zaśpiewem, głos pani rektor Akademii Jakuba z Paradyża, prof. Elżbiety Skorupskiej-Raczyńskiej. Kocham czytać po cichu dla siebie i głośno dla ludzi, ale tak nie potrafiłabym. Ta modulacja, różnicowanie w partiach dialogowych oczarowały mnie i chyba wszystkich zebranych. Miał też czytać Roman Błaszczak, którego głos miły jest moim uszom, ale niestety nie przybył. Doraźnie zastąpił go prezes RSTK Czesław Ganda i Krystyna Woźniak. Oprócz nich czytali: Waldemar Sadowski – prezes Klubu Stal Gorzów, Mirosława Winnicka – dyrektorka Wydziału Urzędu Stanu Cywilnego i dyrektor WiMBP Sławomir Szenwald. Przypomnieliśmy sobie znanych z lat szkolnych bohaterów: panią Emilię Korczyńską, Kirłę, Różyca, Kirłową z maleńką Bronią i innych
Jest w takim wspólnym słuchaniu jakaś magia. Połączyło nas ono. Między nami bochen chleba i bukiet polnych kwiatów. Zapachniało żniwami i ziołami. Jakież tu bogactwo botanicznych i regionalnych nazw! Aż oszałamia i prowokuje do porównań z „Panem Tadeuszem”. Nic dziwnego, wszak Litwa to wspólna Ojczyzna obojga: Adama Mickiewicza i Elizy Orzeszkowej. Pojawia się nawet tajemnicza dzięcielina, wspólna dla obojga nazwa regionalna koniczyny. Pamiętam, jak przed wielu laty polonistka zapytała:
– A wiecie wy chociaż, co to jest dzięcielina? Na to padła chóralna odpowiedź:
– Pała!
Opisy przyrody poruszyły i sprowokowały Czesława Gandę do wspomnienia, jak to w 2007 roku z grupą poetów i muzyków został zaproszony przez Konsula Generalnego RzeczyPospolitej Polskiej z koncertem dedykowanym Polakom z Grodzieńszczyzny. Po koncercie w auli konsulatu zwiedzaliśmy Grodno: m.in. dom Elizy Orzeszkowej, a z chórem “Głos znad Niemna” pojechaliśmy do Korczyna i Bohatyrowicz. Nad brzegiem Niemna chór przygotował piknik. Były wspomnienia, pieśni śpiewane gwarą i wiele lokalnych smakołyków, przygotowanych przez panie z chóru. Przenieśliśmy się do czasów opisywanych przez Elizę Orzeszkową spacerując po zaścianku Bohatyrowicz. Złożyliśmy kwiaty na grobie Jana i Cecylii oraz na mogile powstańców, ukrytej w głębi lasu, w której spoczywają wraz z towarzyszami: Jerzy Bohatyrowicz i Andrzej Korczyński. Przez kilka dni mieliśmy możliwość delektować się nadniemeńskimi pejzażami, a Polakom tam mieszkającym pokazać to, co dla nich najcenniejsze: słowo Polskie, mowę, poezję, muzykę.
Pamiętam wypowiedz prezesa Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich – Marka Wawrzkiewicza, który podczas Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych stwierdził, że kulturę robi się tu „na dole”, nie na wielkich salonach, scenach operowych itp. Uczestnictwo w wielkich wydarzeniach jest bierne. Kupuje się bilet, po czym zasiada i patrzy, słucha. Tu bierze się udział. To jest żywa kultura, która porusza serca i umysły. To jest życie. Natrętnie wraca do mnie retoryczne pytanie Winstona Churchila: „Jeśli nie ma pieniędzy na kulturę, to po co żyć?” Pomyśleć, mówił to podczas II wojny światowej.
Wypowiedź Czesława Gandy sprowokowała mnie do wypowiedzenia tych słów o kondycji polskiej kultury.
Tymczasem rozwija się ona dzięki oddanym pracownikom kultury i pasjonatom, którzy nie szczędzą sił i zdrowia, żeby zachęcić, pokazać, przekonać.
Janina Jurgowiak
zdjęcia : Bogdan Bloch i Czesław Ganda