Menu Zamknij

XXXX INTERDYSCYPLINARNE WARSZTATY ARTYSTYCZNE GORZÓW WLKP. – TORZYM 2023

 

 

 

 NOC POETÓW

W ramach inauguracji XXXX Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych w Gorzowie Wielkopolskim wydarzeniem, które zrobiło na mnie duże wrażenie była „Noc Poetów”, prowadzona przez Czesława Gandę. Miało ona miejsce w sali konferencyjnej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gorzowie Wlkp. im. Zbigniewa Herberta.

             Swoje wiersze na scenie recytowało kilkanaście poetek i poetów z różnych regionów Polski. Każdy z nich występował kilka razy, dzięki czemu mogliśmy usłyszeć kilkadziesiąt wierszy. Ich tematyka była różnorodna, przeważały utwory patriotyczne i liryczne. Recytacji, przeważnie wykonywanej z dużą pasją, towarzyszył akompaniament muzyczny za pomocą fletu w wykonaniu Czesława Gandy. Nie zabrakło także piosenek, dwukrotnie  przejmująco zaśpiewanych przez Bożenę Związek z Będzina i Marzenę Szumlańską-Śron z Gorzowa Wielkopolskiego. Dzięki temu tegoroczna „Noc Poetów” była w istocie wydarzeniem poetycko-muzycznym. Warto ponadto odnotować wystąpienie Prezesa Związku Literatów Polskich Marka Wawrzkiewicza, który podzielił się ciekawymi anegdotami, co niewątpliwie urozmaiciło bogaty program „Nocy Poetów.” Wszystko to stworzyło niezapomniany nastrój i wzbogaciło duchowo jej uczestników.

            Na zakończenie uczestnicy „Nocy Poetów” obejrzeli wystawę prac plastycznych, które powstały podczas ubiegłorocznej, XXXIX edycji Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych w Gorzowie Wlkp i Torzymiu. W oczy rzucało się bogactwo wyobraźni ich autorów i  barw oraz technik plastycznych.

 

Paweł Soroka – Warszawa

 

zdjęcia wykonali : Kazimierz Ligocki,Bolesław Polarczyk,Roman Grobarski

LEKCJE POETYCKIE – I LO IM.TADEUSZA KOŚCIUSZKI W GORZOWIE WLKP.

Do I LO im. Tadeusza Kościuszki trafiła na zajęcia szóstka poetów. Mnie do swojej klasy zabrała ostatnia z wyznaczonych pań nauczycielek.  Pani wychowawczyni chciała zostawić mnie sam na sam z klasą, ale poprosiłem, żeby została.  Po zaprezentowaniu mnie  powiedziałem na wstępie parę słów  o sobie, o Przemyślu, skąd przyjechałem
i przemyskim RSTK-u. Następnie przeszedłem do wierszy. Czytałem kolejno  ekfrazy, nawiązujące do naszych zajęć na warsztatach, te, które powstały w ubiegłym roku do obrazów Marzeny Walickiej i Teresy Miki. Tutaj wspomniałem o Mateuszu Bruckim, utalentowanym poecie ruchu RSTK, który  osiągnął mistrzostwo w pisaniu ekfraz, a ostatnio wydał piękną książkę, składającą się z wierszy-ekfraz pisanych do obrazów wielkich mistrzów.
Następnie wykorzystałem parę wierszy o porze roku, poświęconych jesieni nawiązując
do pięknej pory roku i przedstawiając ją w różnych obrazach. Po jesiennych utworach przyszła pora na wiersze różne. Na zakończenie przedstawiłem edukacyjny wiersz o poecie, jego warsztacie, z humorystycznym zakończeniem, czego najbardziej obawia się poeta.
Klasa pytała o wiersze, jak powstają, jak się pisze, czy pisze się o życiu, czy z wyobraźni.,
nauczycielka natomiast zapytała o rzemiosło, czy poeta musi mieć odpowiednie przygotowanie, czy wystarczy sam talent. Oczywiście wyjaśniłem, że z pisaniem jest tak jak z innymi dziedzinami sztuki. Samo posiadanie talentu o niczym nie przesądza, tak samo jak też i praca. Dopiero talent w połączeniu z pracą dają oczekiwane owoce. Wyszedłem ze spotkania
z bardzo dobrymi wrażeniami. Młodzież jest zdyscyplinowana, potrafi słuchać z uwagą
i aczkolwiek poezja nie jest domeną młodych, zadawane pytania wskazywały
na zainteresowanie tematem lekcji. Jestem zbudowany postawą młodzieży i cieszę się
z udanego spotkania, które pozwoliło zainteresować uczniów poezją.

Mieczysław Szabaga – RSTK Przemyśl

zdjęcia wykonał: Bolesław Polarczyk,

LEKCJE POETYCKIE W II LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCYM IM. MARII SKŁODOWSKIEJ – CURIE

Tradycją Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych, organizowanych przez RSTK w Gorzowie Wielkopolskim, stały się lekcje poetyckie dla uczniów szkół gorzowskich. W dniu 10 listopada 2023 w II Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie z młodzieżą klas maturalnych spotkali się:

Maria Borcz z Gorzowa Wlkp.

Alina Kruk z Zielonej Góry

Elżbieta Kurdej – Oklesińska  z Warszawy

Stanisława Młyńczak-Pałczyńska z Głuchołazów

Ewa Kwaśniewicz z Zielonej Góry

Władysław Edelman z Zielonej Góry

Marek Wawrzkiewicz z Warszawy

 

Gości powitała  wicedyrektor  Grażyna Szczepańska,  poczym Czesław Ganda, prezes gorzowskiego RSTK, opowiedział o powstaniu, początkach działalności Stowarzyszenia oraz inicjatywie organizacji warsztatów artystycznych, które stały się dla wielu ludzi odskocznią od szarego życia. 

Następnie zaproszeni poeci zwięźle opowiedzieli o sobie, swojej twórczości

i zaprezentowali po jednym wierszu. Niezwykle ciekawa była wypowiedź

Prezesa Związku Literatów Polskich Marka Wawrzkiewicza. Opowiedział

on o swoim wyjeździe na festiwal poetycki do Macedonii w towarzystwie Mirona Białoszewskiego. Fascynujące są takie przygody, o których nie dowiemy się z podręczników i na pewno dla wielu osób stały się inspiracją do sięgnięcia po twórczość znanych ludzi. Pan Wawrzkiewicz pięknie opowiadał

o swojej mamie i przeczytał wiesz jej poświęcony.

Następnie zaproszeni poeci zaprezentowali jeszcze po jednym wierszu

i próbowali włączyć do dyskusji o poezji biorących w spotkaniu uczniów. Dwie uczennice przyznały, że piszą wiersze, jednak nie chciały podzielić się swoją twórczością koleżankami i kolegami. Tę sympatyczną lekcję zakończyło wręczenie przez Czesława Gandę na ręce Pani Dyrektor upominku w postaci płyty z nagraniem wspominków ze wcześniejszych warsztatów – „Jak to drzewiej bywało”, natomiast goście zostali obdarowani pięknymi różami.

 

Stanisława Młyńczak-Pałczyńska – Głuchołazy

zdjęcia wykonał: Czesław Ganda

JUBILEUSZOWA  WYSTAWA  MALARSTWA PT. ZIEMIA LUBUSKA

Niesamowite… To było spotkanie z okazji 40. Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych, organizowanych przez RSTK w Gorzowie Wlkp. w których kolejny raz miałam przyjemność uczestniczyć. Wraz z tym wydarzeniem – retrospektywna wystawa malarstwa uczestników warsztatów na przestrzeni tych lat. Wyłoniła się i zaprezentowała się godnie tego wydarzenia. Wystawa nasuwa wiele niezapomnianych wspomnień. Prezentowane obrazy przedstawiają jakże zróżnicowane w swej formie malarskiej postrzeganie Ziemi Lubuskiej. Interpretacja tematu jest bardzo swobodna. Każda z tych prac ujawnia emocje, które pozwalają indywidualnie interpretować autora. Natomiast moją uwagę przyciągnęła praca malarska Eugeniusza Geno Małkowskiego, niestety już nieżyjącego. Ten obraz to autorskie  i warsztatowe przedstawienie panoramy Gorzowa Wlkp., subtelny w swojej gamie migocących błękitów  i szarości.

Dziękuję za fantastyczną atmosferę.

Małgorzata Jaroma – Berlin

 

 

zdjęcia wykonali:  Krystyna Karcz i Kazimierz Ligocki

SPOTKANIE INAUGURUJĄCE OBCHODY 40-LECIA ROBOTNICZEGO STOWARZYSZENIA TWÓRCÓW KULTURY W GORZOWIE WLKP.

Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury już po raz 40. zorganizowało Interdyscyplinarne Warsztaty Artystyczne, które odbyły się w Gorzowie Wielkopolskim i w Torzymiu. Jak co roku organizatorzy zaprosili artystów malarzy, literatów, muzyków, filmowców, fotografików – twórców tych dziedzin działalności z całej Polski.

Uczestnicy Warsztatów spędzają na nich twórcze chwile i rozwijają umiejętności pod kierunkiem uznanych konsultantów swoich dziedzin i wykładowców. Sędziwy już przecież jubileusz uczczony został 10 listopada 2023 roku w siedzibie Stowarzyszenia – w Miejskim Centrum Kultury w Gorzowie Wlkp.

Były wspomnienia gości i gospodarzy, film – pt. Jak to drzewiej bywało, ilustrujący pracę, sympatyczną atmosferę, zabawę i osiągnięcia artystyczne tych czterdziestu edycji spotkań. Gośćmi tej uroczystości byli: przewodniczący Rady Miasta Gorzowa Wlkp. – Jan Kaczanowski, Józef Kruczkowski Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gorzowie Wlkp., wieloletni przyjaciel warsztatów, obecnie pracujący na rzecz ochrony środowiska i prezeski gorzowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.W swoich przemówieniach goście podkreślali olbrzymie zasługi gorzowskiego RSTK dla kultury, bo przecież twórcy zostawiają swoje dzieła powstałe podczas spotkań, dzielą się twórczością między sobą, prowadzą lekcje poetyckie w szkołach i przede wszystkim zawiązują twórcze przyjaźnie. Przewodniczący Rady Miasta w ciepłych słowach pogratulował Stowarzyszeniu osiągnięć w dziedzinie krzewienia kultury i wręczył honorowe odznaki miasta Gorzowa Wielkopolskiego jego wieloletnim działaczom: Janinie Jurgowiak, Jarosławowi Stawarskiemu i Krystynie Woźniak. Odznaczenie to otrzymał również prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich Marek Wawrzkiewicz, który od lat uczestniczy w nich jako konsultant grupy literackiej. Odbierając odznakę powiedział, że to niespodziewane odznaczenie rzuca światło na całą organizację ZLP, powstałą 103 lata temu, której pierwszym prezesem był Stefan Żeromski. Wspomniał również gorzowski Oddział ZLP i że literaci w nim zgromadzeni znani są z twórczości w całej Polsce, a prezesowi RSTK  w Gorzowie Wlkp. Czesławowi Gandzie i jego zastępczyni – Krystynie Woźniak, kapituła Związku Literatów Polskich przyznała honorowe odznaczenie za szczególne zasługi w dziedzinie krzewienia kultury.

W tym jubileuszowym dniu został również odznaczony za wieloletnią działalność Sylwester Turski. Odznaczenie wręczył mu Prezes Rady Krajowej Robotniczych Stowarzyszeń Twórców Kultury – prof. dr hab. Paweł Soroka.

Były kwiaty dla kierownictwa Stowarzyszenia, olbrzymi, smaczny tort.

Dziękuję za zaproszenie i możliwość uczestniczenia w wielu edycjach tych niezwykłych spotkań artystycznych.

Alina Kruk – Zielona Góra

zdjęcia wykonał  – Kazimierz Ligocki

O WYKŁADZIE  PROF.DR.HAB. PAWŁA SOROKI: Przyszłość świata – pokój czy wojna.

Podczas  jubileuszowych – 40. edycji Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Gorzów Wlkp./Torzym 2023 – licznie zgromadzeni w sali widowiskowej Miejskiego Centrum Kultury w Gorzowie Wlkp. przy ul. Drzymały 26 – uczestnicy warsztatów z zaciekawieniem wysłuchali wykładu prof. dr. hab. Pawła Soroki.

Wykład nosił tytuł: Przyszłość świata – pokój czy wojna.

Prof. dr hab. Paweł Soroka  – politolog, poeta, dziennikarz, wieloletni profesor nauk społecznych na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego
w Kielcach, (obecnie Uniwersytet Jana Kochanowskiego), związany także z Instytutem Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych, gdzie m.in. był kierownikiem Zakładu Bezpieczeństwa Narodowego. Prowadzi wykłady w Warszawskiej Szkole Zarządzania – Szkole Wyższej. W latach 80. członek Narodowej Rady Kultury oraz zastępca redaktora naczelnego dwutygodnika Twórczość Robotników, Sekretarz Klubu Menedżerów i Pracowników na Rzecz Przekształceń Własnościowych, Koordynator Polskiego Lobby Przemysłowego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego, współautor opinii, stanowisk i ekspertyz, dotyczących polityki przemysłowej, przekształceń własnościowych i restrukturyzacji strategicznych branż polskiej gospodarki, publikowanych w rocznikach PLP, członek Krajowej Rady Lotnictwa, członek Rady Budowy Okrętów, członek Rady Naukowej Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, redaktor naczelny ogólnopolskiego czasopisma społeczno-kulturalnego Własnym Głosem, a także członek Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego.

Jest autorem pięciu tomików wierszy i dwóch arkuszy poetyckich, ponad 300 artykułów i tekstów publicystycznych opublikowanych w czasopismach ogólnopolskich, a także w kilkunastu antologiach i almanachach oraz na łamach kilkudziesięciu czasopism. Jest członkiem Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, przewodniczącym Rady Krajowej Robotniczych Stowarzyszeń Twórców Kultury (RSTK), także autorem wielu prac malarskich. Był nagradzany i wyróżniany wieloma odznaczeniami i medalami.

Wykład prof. dr. hab. Pawła Soroki nie należał do tematów „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Sam temat: pokój czy wojna już sprawia, że nie jest to temat wesoły. Groźba konfliktu zbrojnego  – jak nigdy dotąd – w obecnym czasie jest realna. W wykładzie prof. Paweł Soroka dotyka tej jakże ważnej dla nas Polaków i dla ludzkości kwestii. Nawiązując do historii świata stwierdza, że: wojny były są i będą, ale trzeba robić wszystko, by konflikty, które mają miejsce w obecnej rzeczywistości, nie rozprzestrzeniły się na cały świat, powodując następny trzeci konflikt na skalę globalną.

W swym wykładzie położył nacisk na zmieniający się obecnie układ sił między takimi mocarstwami jak USA, Chiny i Rosja. Tocząca się wojna za naszą wschodnią granicą może eskalować, bo jak stwierdził: łatwo jest wywołać wojnę, a bardzo trudno ją zakończyć. Nad trwającą wojną traci się kontrolę i bardzo trudno wszystko wcześniej przewidzieć. W sprawie bezpieczeństwa narodowego należy brać pod uwagę najgorsze scenariusze i robić wszystko, by one nie nastąpiły.

Prof. Paweł Soroka przytoczył wiele przykładów z historii: wojna koreańska (1950–53), kryzys na Kubie (1962), gdzie świat był na krawędzi wojny, konflikt na Bliskim Wschodzie (1973) – Izrael posiada broń atomową i obecny konflikt w tym rejonie.

Obecnie – stwierdził prof. Soroka: świat jest na zakręcie zmian geopolitycznych i zarzewia globalnego konfliktu już płoną. Należy być czujnym i analizować, ale to jest odpowiedzialna rola polityków.

W 1976 r. prof. Paweł Soroka namalował obraz przedstawiający działania wojenne, a kolory, jakich bezwiednie użył wtedy malując obraz – są dziś aż nadto wymowne. To kolory narodowe Ukrainy. Czyżby obraz był przepowiednią konfliktu, który teraz tam się toczy?

Teraz sam sobie zadaję to pytanie – powiedział.

Na zakończenie stwierdził: Gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli – świat może się obudzić, to będzie wielki wstrząs, będą naciski na pokojowy kompromis. Można zakończyć wojnę poprzez dyplomację, ale jest to niezmiernie trudne, jednak trzeba do tego zawsze dążyć.

Ja jestem optymistą!

Po wykładzie prowadzona była krótka dyskusja.

Ważne jest to, by zdawać sobie sprawę z zagrożeń i być ich świadomym.

Cóż, człowiek jako jednostka nie ma wpływu na działania Wielkich tego świata…

 

Kończąc, chciałam bardzo serdecznie podziękować wspaniałym osobom, które co roku wkładają niesamowite pokłady pracy w organizowanie Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych, w których to miałam przyjemność uczestniczyć po raz pierwszy. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Pan Czesław Gandy i pani Krystyny Woźniak sprawili, że wyjechałam bogatsza o nowe doświadczenia, poznałam wspaniałych ludzi, pogłębiłam swój warsztat literacki i mogłam realizować swe pasje. Serdecznie dziękuję!

Krystyna Maria Oklesińska – Warszawa

zdjęcie wykonali: Sylwester Turski i Kazimierz Ligocki

 

RZUCAMY SIĘ W PRZEPAŚĆ !

 

W ramach 40. Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Gorzów – Torzym 2023, których organizatorem było Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury Oddział w Gorzowie Wielkopolskim, mieliśmy okazję uczestniczyć w bardzo ciekawym wykładzie. Choć słowo „wykład” nie do końca oddaje sens tego, w czym uczestniczyliśmy. Było to bowiem spotkanie, zabawa, dyskusja o tym, że „trudne może stać się łatwym”. Na warsztatach spotykają się ludzie z całej Polski, zorganizowani w sekcje – grupy: literacką, plastyczną, muzyczną i fotograficzno-filmową. Każda grupa ma swoich konsultantów, wybitnych specjalistów w danej dziedzinie. Część zajęć jest dla wszystkich sekcji. I tak było w tym przypadku.

 

Prowadzący spotkanie dr psychologii, trener sportowców, sam zapalony sportowiec, Przemysław Pieczyński, starał się nas przekonać, że w życiu nie ma żadnych ograniczeń. A jeżeli są, to istnieją tylko w naszych głowach. I że można skutecznie je przełamywać.

 

Zaczęliśmy od zabawy. Otwieranie, zamykanie palców, pięści, lewa, prawa, potem zmiana, zamiana itd. itp. Proste przykłady, pokazujące, że ograniczenia można przełamać, trzeba tylko chcieć, trzeba ćwiczyć. Dr Pieczyński, opierając się zresztą na własnym przykładzie (o czym za chwilę), przekonywał, że w życiu trzeba podążać za swoją pasją, robić to, co lubimy, co nas kręci, porusza, co sprawia nam radość. Robimy krzywdę sobie, dzieciom, wnukom, kiedy nie pozwalamy rozwinąć się naszym pasjom. Jakże często słyszymy: po co ci to śpiewanie, malowanie, z tego nie będzie pieniędzy. Idź na studia techniczne, bądź inżynierem, lekarzem, to jest popłatny zawód. Rodzice często starają się zrealizować swoje niespełnione ambicje, kierując dzieci w stronę, która ich nie interesuje.

 

„Aby wyrosły nam skrzydła, każdego dnia musimy rzucać się w przepaść”- stwierdził Kurt Vonnegut. I o to chodzi. Róbmy to, co nas pasjonuje, nie myśląc o tym, czy daje to pieniądze. Pasja, ta prawdziwa, przemieni się z czasem w zawód i przyniesie nie tylko zadowolenie, ale i pieniądze. Zostawmy oceny, poczujmy się dobrze w procesie tworzenia. To da nam szczęście i spełnienie. „Po co mi stopy, skoro mam skrzydła?” spytała Frida. Trudności są po to, aby nas rozwijać. Rozwijamy się, pokonując je. Umysł rozwija się, kiedy pracujemy z entuzjazmem. Życie to improwizacja, trzeba być tu i teraz, jak mówi Louise Gluck.

 

Pasją Przemysława Pieczyńskiego jest nie tylko praca, ale i tworzenie małych kompozycji, złożonych z grafiki i sentencji, czy myśli znanych osób. Wykonuje je w formie magnesów na lodówkę. Spośród kilkudziesięciu, które nam pokazał, i które można było kupić, ja wybrałem sentencję Johna Lennona: „Każda osoba jest odbiciem muzyki, której słucha”. Teraz z lodówki spogląda na mnie przez okrągłe okularki ten genialny muzyk. Ja rozwinąłem tę myśl. Jesteśmy odbiciem tego, czego słuchamy, ale i co czytamy, jakie obrazy oglądamy.

 

Dziś, kiedy piszę ten tekst, jestem już po konsultacjach literackich. Zaprezentowałem swoje wiersze konsultantowi Jerzemu Fryckowskiemu. To poeta, krytyk literacki, satyryk. I zostałem podbudowany. Jurek (jesteśmy tu wszyscy po imieniu) stwierdził, że… mam materiał na tomik. Niech żyją warsztaty RSTK!

 

Władysław Edelman – Zielona Góra

zdjęcie wykonali: Sylwester Turski,Kazimierz Ligocki,Roman Grobarski,Bolesław Polarczyk

INAUGURACJA WARSZTATÓW – prezentacja grup twórczych

 

Po wykwintnej kolacji w Zajeździe Chrobry w Torzymiu o godz. 19:00 zebraliśmy się w Sali Kominkowej, aby poznać się bliżej, przedstawić się sobie nawzajem.

Mimo że większość z nas już zna się od dawna, jednak przybyło sporo młodziaków, którzy uczestniczą w tym przedsięwzięciu po raz pierwszy.

Przyjechaliśmy tu z różnych zakątków naszego kraju, by pod czujnym okiem konsultantów szlifować swoje  talenty.

Rozbłysły światła jupiterów, Czesław Ganda – prezes Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Gorzowie Wlkp. przywitał wszystkich bardzo serdecznie.

Pierwszą grupą, która się przedstawiła to literaci, każdy uczestnik prezentował się swoim wierszem, kolejni to plastycy, grupa wstawiła się w ramę i tak powstał żywy obraz (bardzo ciekawy). Następnie muzycy zabrali nas w magiczny świat swoich utworów. Ostatnia grupa, fotograficzno – filmowa, przygotowała serwis fotograficzny i filmowy z minionych już dni 40. Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Gorzów Wlkp. – Torzym 2023.

Wszyscy dostali pamiątkową koszulkę, notes i płytę DVD, na której zostały zapisane najciekawsze wątki fotograficzne i filmowe z minionych czterdziestu lat.

Światła przygasają, czas spotkania dobiega końca, jednak my w podgrupach rozmawiamy, dzielimy się swoimi doświadczeniami, wymieniamy wzajemne osiągnięcia.

Przed nami kilka dni owocnej pracy. Wierzymy, że jesteśmy jedną warsztatową rodziną. Wiemy, że kiedy rozjedziemy się do swoich domów, nadal będziemy mogli na siebie liczyć, tak jak było do tej pory.

 

Krystyna Woźniak – Gorzów Wlkp.

 

zdjęcie wykonali: Sylwester Turski,Kazimierz Ligocki,Roman Grobarski,Bolesław Polarczyk

 

 

PROGRAM POETYCKO – MUZYCZNY pt. „Deo et Patriae”, zrealizowany dnia 13. 11. 2023r.

 

Pechowa trzynastka!

W dniu 13.11.2023, w ramach Czterdziestych Interdyscyplinarnych Warsztatów RSTK, miał odbyć się program poetycko – muzyczny
w kościele p.w. Matki Bożej Rokitniańskiej w Kostrzynie nad Odrą.

W tym celu w autobusie z grupą artystów wyruszam z Torzymia do Kostrzyna.

Niestety, most nad Wartą w newralgicznym punkcie jest zablokowany. Wypadek. Ruch pojazdów zostanie wznowiony dopiero za dwie lub trzy godziny.  

 

W kościele czeka na nas ksiądz z wiernymi. Właśnie ma zacząć się zapowiadany w ogłoszeniach parafialnych od tygodnia program
z okazji Święta Niepodległości.

 

Czesław Ganda podjął decyzję: idziemy! Wyruszyliśmy. Jednak starego człowieka popędzić się nie da. Jak się okazało, od feralnego mostu do kościoła jest aż trzy i pół kilometra. Starałam się jak mogłam. Gdy dotarłam, Msza Święta była w toku; już po Liturgii Słowa, rozpoczęło się Ofiarowanie. Odczytałam to jako znak, że cały ten swój trud mam ofiarować Matce Bożej. Jej wizerunek z głównego ołtarza darzy matczyną miłością wszystkich zebranych w kościele.

Program poetycko – muzyczny „Deo et Patriae” rozpoczął się dopiero po Mszy w intencji Ojczyzny, przy dość licznie zgromadzonych parafianach.

Główną nawą poeci i muzycy z zapalonymi świecami podchodzą do ołtarza.  

 

Nie ma kraju (sł. Julian Tuwim, muz. Jarosław Mielcarek) rozpoczyna śpiewem Jarosław Mielcarek. Następnie swoje wiersze prezentują kolejni poeci:

Ewa Kwaśniewicz –  Historia kobiety

Wojciech Ossoliński – Na ulicy pątniczej

Alina Kruk – W Inowrocławiu         

Maria Borcz – Każde drgnienie serca

     Krystyna Woźniak poezję urozmaiciła śpiewem –

Jest takie miejsce (sł. i muz. Jan Pietrak)

 

W dalszym ciągu poeci dzielą się własną twórczością:

Stanisława Młyńczak Pałczyńska – Biało – Czerwona       

w interpretacji Mieczysława Szabagi – Wujek

 Tadeusza Dziadosz – Kostrzyńskie Retrospekcje

 Władysław Edelman – Proszę

Poetycki nastrój ubogaca śpiewem Marzena Szumlańska–Śron

Jaskółka uwięziona (sł. Kazimierz Szemioth muz. Janusz Kępski)

                                                                                                             

Poeci nadal powierzają Bogu i Ojczyźnie swoją twórczość:

Elżbieta Kurdej–Oklesińska – Samotny Dom

Katarzyna Jarosz–Rabiej –  Popołudnie

Jerzy Fryckowski –  Droga do Skarszewa    

Krystyna Woźniak – Idzie z głową

 

 

W finale zaśpiewała Marzena Szumlańska-Śron pieśń pt. Barka (tekst: Csareo Gabarainy, sł. polskie S. Szmidt)

Podczas ostatniej zwrotki wszyscy wykonawcy wychodzą przed ołtarz i razem z solistką śpiewają.

Refren: O  Panie, to Ty na mnie spojrzałeś…

Po prezentacji  prezes RSTK Czesław Ganda  przekazuje księdzu kanonikowi Piotrowi Mazurkowi w imieniu artystów obraz olejny…

Po zakończeniu bardzo udanego spotkania okazało się, że pada deszcz, a nasz autobus nadal tkwi na moście.

Ks. proboszcz parafii pod wezwaniem Matki Bożej Rokitniańskiej Kanonik Piotr Mazurek zaprosił wszystkich na plebanię i hojnie raczył kawą, herbatą, ciastem i cukierkami.

 

W gronie zaproszonych: Czesław Ganda oraz poeci i muzycy:

Ewa Kwaśniewicz                                       Zielona góra

Wojciech Ossoliński                                   Prudnik

Alina Kruk                                                   Zielona Góra

Maria Borcz                                                  Gorzów Wlkp.

Stanisława Młyńczak-Połczyńska             Głuchołazy

Mieczysław  Szabaga                                  Przemyśl

Tadeusza Dziadosz                                      Kostrzyn nad Odrą

Władysław Edelman                                    Zielona Góra

Elżbieta Kurdej-Oklesińska                       Warszawa

Katarzyna Jaros– Rabiej                             Zielona Góra

Jarosław  Mielcarek                                     Szczecin

Krystyna Woźniak                                       Gorzów Wlkp.

Jerzy Fryckowski                                         Dębica Kaszubska

Marzena Szumlańska–Śron                        Niemcy

 

Kierownictwo organizacyjne:

– Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Gorzowie Wlkp.

– Parafia Rzymskokatolicka pw. Matki Bożej Rokitniańskiej w Kostrzynie nad Odrą

 

– Realizacja dźwięku i światło:

Krzysztof Matyasz

Scenariusz:

Czesław Ganda i Krystyna Woźniak

Reżyseria: Czesław Ganda

Patronat honorowy :

– Marszałek Województwa Lubuskiego

– Wojewoda Lubuski

– Rada Krajowa Robotniczych Stowarzyszeń Twórców Kultury

 

 

  Maria Borcz – Gorzów Wlkp.

zdjęcie wykonali: Sylwester Turski,Kazimierz Ligocki,Roman Grobarski,Bolesław Polarczyk

 

SZTUCZNA INTELIGENCJA  A SZTUKA  – wykład oraz wystawa  Jarosława Stawarskiego

  W tym roku miałam zaszczyt uczestniczyć na XXXX  Interdyscyplinarnych Warsztatach Artystycznych Gorzów Wlkp.- Torzym 2023 w dniach 09.11-16.11.2023r.  To coroczne spotkania artystów z Polski i zagranicy. Niepowtarzalne połączenie działań twórczych
w czterech sekcjach : literackiej, plastycznej, muzycznej i fotograficzno- filmowej. Uczestnicy oklaskują poetów, muzyków , są obecni przy powstawaniu obrazów.   Rozmawiają , słuchają, omawiają i przeżywają.

Szczególne zainteresowanie wzbudził we mnie jako malarce i ikonopisarce -wykład Jarosława Stawarskiego – Sztuczna Inteligencja a Sztuka i malarstwo oraz wystawa jego obrazów stworzonych za pomocą sztucznej inteligencji.

      Jarosław Stawarski dla przyjaciół i dobrych znajomych – po prostu  ,,Stawar’’. Dla fanów ,,Gwiezdnych wojen”- StarWARS-KI.  Niespotykanie sympatyczny i pogodny człowiek. Uwielbia wszystko co nowe, zwłaszcza w technologiach komputerowych .Nic dziwnego, że zaintrygowała go tzw. sztuczna inteligencja -AL

Sztuczna inteligencja co to jest? To dziedzina informatyki, która zajmuje się tworzeniem systemów komputerowych zdolnych do wykonywania zadań , które wymagają ludzkiej inteligencji. Sztuczna inteligencja koncentruje się na tworzeniu programów i algorytmów, które pozwalają maszynom uczyć się , rozumieć, przetwarzać informacje i podejmować decyzje na podstawie zebranych danych. To obszar o ogromnym potencjale, który ma szerokie zastosowanie w wielu dziedzinach życia takich jak medycyna, przemysł, rozrywka, nauka, transport, edukacja i wiele innych.

        Zdaniem Jarosława sztuczna inteligencja może być potężnym narzędziem dla artystów
 i twórców w różnych dziedzinach sztuki, takich jak malarstwo. Jednym z najważniejszych obszarów , w którym sztucznej inteligencji ma wpływ na sztukę, jest generowanie treści. Maszyny  są w stanie tworzyć  oryginalne dzieła sztuki. Sztuczna inteligencja może generować obrazy, które przypominają dzieła znanych artystów lub tworzyć zupełnie nowe style i wzory. Przykładem  może być algorytm stworzony przez Google , który generuje abstrakcyjne obrazy na podstawie określonych wzorców. Dzięki temu malarze i graficy mogą korzystać z narzędzi, aby znaleźć inspirację lub rozszerzyć swoje możliwości twórcze.

       ,, Stawar” podaje przykłady projektów łączących sztuczną inteligencję i sztukę. Oto kilka przykładów:

  1. „Edmond de Belamy”:

To obraz stworzony przez algorytm generatywny oparty na sieciach neuronowych. Dzieło zostało sprzedany w domu aukcyjnym Christie’s za 432 tys. dolarów, mało kto wierzył ,że sztuczna inteligencja szybko odnajdzie się  na rynku sztuki . Sztuczna inteligencja codziennie ,,maluje” miliony obrazów. Kiedy ceny za te obrazy osiągną miliony?

  1. „AIVA:

AIVA to projekt generujący muzykę za pomocą sztucznej inteligencji. Kompozytorzy korzystają z tego narzędzia, aby tworzyć oryginalne utwory muzyczne.

  1. „Magenta” od Google:

To projekt, który eksploruje tworzenie muzyki i sztuki przy użyciu sztucznej inteligencji. Magenta rozwija narzędzia do tworzenia melodii, szkicowania obrazów i eksperymentowania z różnymi formami twórczości.

AI również wiele potrafi , co widać na prezentowanych przez Jarka obrazach generowanych przez AI  .Obrazy są imponujące. można je tworzyć w różnych stylach , od postarzanych fotografii, po akwarele czy rysunki ołówkiem. Dodatkowo , wytwory AI często są podwyższone w porównaniu z przeciętną ludzką wydajnością  i często nie do odróżnienia od tych tworzonych przez ludzi.

 

 

 

 

Na jego polecenie bezduszna maszyna według określonych algorytmów tworzy obraz. I choć to sztuka odtwórcza ,świat sztuki już uwierzył,że sieci neuronowe umiejętnie sterowane przez artystów są w stanie stworzyć niepowtarzalne dzieła. Malarze i artyści korzystając z narzędzi sztucznej inteligencji mogą szybciej eksperymentować z różnymi koncepcjami i technikami. Obrazy generowane przez maszyny mogą stanowić punkt wyjścia do stworzenia dzieła , które połączy ludzką kreatywność z algorytmiczną estetyką.

,,Starwar” wyjaśnia jak stworzyć obraz kota np: w stylu Van Gogha

 

Aby system AI mógł rozpoznać kota musi ,, zobaczyć” miliony obrazów przedstawiających te stworzenia.

Aby system mógł stworzyć obraz człowieka na pustyni – to wtedy pokaże go w ubraniu araba.

Chcemy USA- to pojawi się kowbojski kapelusz.

Sztuczna inteligencja uczy się na podstawie obrazów wrzuconych do internetu np.

– to jest krowa ,

–  to jest Milka.

Platformy AI generatywnej są szkolone na danych i wycinkach pytań- miliardach parametrów, które są konstruowane przez oprogramowanie przetwarzające ogromne archiwa obrazów
i tekstów. Jeszcze bardziej uderzające są możliwości generatorów tekstu, które piszą eseje, wiersze i streszczenia. Udowadniają ,że są doskonałymi naśladowcami konkretnego stylu
i formy. dodatkowo swobodnie posługują się faktami i wykorzystują je do tworzenia aktualnych treści.

        Interakcja między sztuczną inteligencją a malarstwem rodzi także pewne wyzwania
i pytania. Jednym z głównych dylematów jest  kwestia autentyczności dzieł stworzonych przez algorytmy. Czy obrazy generowane przez maszyny mogą być uważane za prawdziwe dzieła sztuki? to pytanie jest przedmiotem debaty w środowisku artystycznym.

        Jako ikonopisarka, zadaję sobie pytanie, czy Jezus chciał, byśmy już tu na ziemi mogli oglądać Boskie Oblicze? Czy możemy za pomocą sztucznej inteligencji zobaczyć twarz niewidzialnego Boga? Ikona to okno ku wieczności, to osobiste spotkanie z Bogiem spojrzenie w jego oczy i modlitwa. Ikony jako święte wizerunki to nie obrazy, to postacie Świętych. Mają nam przypominać to co niewidzialne, dlatego często ikonopisarze nie podpisują ich swoim imieniem i nazwiskiem . One całe należą do Boga. Uważam , że nie ma tu miejsca na sztuczną inteligencję. Nie wolno uczyć sztucznej inteligencji o sobie i naszych wewnętrznych duchowych przeżyciach i podłączać ją do internetu. Sztuczna inteligencja potrafi się bronić przed jej usunięciem tworząc zapasowe kopie. Może ona zmienić nasz świat z lepszego na gorsze. Aplikacje sztucznej inteligencji , które mają fizyczny kontakt z ludźmi lub są zintegrowane z ludzkim ciałem , mogą stanowić zagrożenie bezpieczeństwa, ponieważ mogą być źle zaprojektowane, niewłaściwie używane lub zhakowane. Źle uregulowane użycie sztucznej inteligencji w broni może doprowadzić do utraty kontroli człowieka nad nią.

 

 Ale … czy trzeba się tej dziedziny informatyki bać? Jedno jest pewne: w rękach Jarosława Stawarskiego AI nie stanowi żadnego zagrożenia!

 

 ikonopisarka Marzena Walicka – Przemyśl

                     

zdjęcie wykonali: Czesław Ganda, Jarosław Stawarski i Sylwester Turski

 

MALOWAĆ KAŻDY MOŻE

 

Spotkanie seniorów z dziećmi w wieku szkolnym na warsztatach plastycznych

 

Pretekstem do zajęć plastycznych dla dzieci był temat „Dziadek i babcia”, a dla seniorów inspiracją było to, co ich otacza wokół. Natomiast główną myślą było otwarcie się jednych na drugich i na plastykę. Sama idea zestawienia dwóch różnych okresów życia człowieka stanowiła ciekawą przestrzeń wzajemnej obserwacji i może komplementarnych zachowań po obu stronach.

Właśnie zajęcia plastyczne pozwoliły lepiej przyjrzeć się sobie podczas pracy z farbami. Szczególnie ludzie starsi nie mający wcześniej stałego kontaktu z malarstwem mogli zaobserwować – przy odpowiednim otwarciu się na malarstwo dzieci (rola stymulująca nauczyciela lub konsultanta) – swobodę ich wypowiedzi. Seniorzy mogli uświadomić sobie wielką rzeczywistość ekspresji. To oni uczyli się od dzieci, a nie odwrotnie podejścia do malarstwa. Seniorom, tak jak dzieciom należy towarzyszyć, oswajać, nie hamować, wyzwalać, nie tłumić nawet najbardziej niesamowitych pomysłów w realizacji pracy plastycznej. Jest to o tyle ważne dla ich wypowiedzi, że nagromadzonych zostało wiele barier w postaci gotowych wzorców skutecznie blokujących swobodę ekspresji.

Dopiero gdy się odrzuci te blokady, można oczekiwać, aby wspaniały strumień kreacji spłynął na płaszczyznę stając się obrazem – indywidualną wypowiedzią.

Wszystko co nie prowadzi do zabawy, luzu, do spędzenia fascynującej przygody, jest stratą czasu i zamknięciem na siebie, a przecież głównym celem tych warsztatów było hasło „aby niemożliwe stało się możliwym”.

Niezwykle ważnym aspektem tego spotkania było zderzenie emocjonalnych rzeczywistości dzieci i ludzi starszych. Nie zabrakło wzruszających historii.

 

Wojciech Plust – artysta plastyk

 

zdjęcia wykonał :  Czesław Ganda

 

SZYMBORSKA : ODKRYWANIE  OCZYWISTOŚCI – Wykład Marka Wawrzkiewicza

– Prezesa Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich

 

O wykładzie Marka Wawrzkiewicza: Szymborska: odkrywanie rzeczywistości.

Torzym 14 listopada 2023 r.

 

Jednym z tak rozlicznych i ciekawych elementów programu już 40 edycji Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Gorzów/Torzym 2023, był wykład znamienitego poety Marka Wawrzkiewicza (1937), absolwenta Wydziału Historii Uniwersytetu Łódzkiego, tłumacza władającego kilkoma językami, autora antologii poezji rosyjskiej; Pamięć Poeci St. Petersburga, wieloletniego dziennikarza radiowego i prasowego. Byłego redaktora naczelnego pism literackich: Nowy Wyraz, Poezja oraz tygodnika Kobieta i Życie, redaktora audycji literackich Polskiego Radia Łódź. Prezesa Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich a od 2003 r. do chwili obecnej prezesa Zarządu Głównego ZLP, autora tomików wierszy, antologii autorskich, wielu przekładów, uhonorowanego licznymi nagrodami i odznaczeniami, jurora konkursów poetyckich, konsultanta warsztatów literackich.

Pan Marek Wawrzkiewicz to postać nietuzinkowa. Człowiek będący oazą spokoju, z dystansem do siebie i z charakterystycznym niesamowitym poczuciem humoru.

Temat wykładu wygłoszonego w dniu 14 listopada 2023 r. przez Marka Wawrzkiewicza podczas warsztatów w Torzymiu brzmiał: Szymborska; odkrywanie rzeczywistości.

Autor przybliżył postać noblistki. Ukazał jej wręcz paniczną reakcję na przyznaną Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury (1996) – za poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości.

Wisława Szymborska (1923–2012), która nie chciała być celebrytką, zgodziła się jednak na udział w telewizyjnym filmie o sobie. Była prawdziwa, choć nie chciała być wielką. Marek Wawrzkiewicz stwierdza że: ze wszystkich poetów była poetką nie tylko najbardziej dyskretną, ale też najbardziej przewrotną i wyrafinowaną.

Nie wszyscy są wielbicielami jej poezji. Nie wszyscy ją rozumieją, a może nie chcą zrozumieć. Świat poetycki Szymborskiej jest inny od świata, który na co dzień widzimy i w którym żyjemy. I właśnie na tym polega ta trudność bo: poetyckie spojrzenie Szymborskiej odkrywa przed nami złożoność rzeczy i spraw prostych.

Szymborska w swoich wierszach poruszała wiele problemów, zagadnień i tematów. Wiele miejsca w jej poezji zajmuje kobieta, miłość i jej fazy, czas trwania w długim związku, śmierć bliskiej osoby. Dużo mówi o starości, przemijaniu i odchodzeniu. Zadaje wiele pytań i rzadko udziela na nie odpowiedzi.

W wykładzie Marka Wawrzkiewicza te aspekty są przedstawione w bardzo wnikliwy i ciekawy sposób oraz zilustrowane odpowiednio dobranymi cytatami z wierszy Szymborskiej.

Marek Wawrzkiewicz w artykule Pisane w czasie zarazy, opublikowanym w MIGOTANIACH w 2022 r., napisał o poetach: (…) musimy wyzbyć się zarozumiałości, postawmy na zrozumienie: nie potrafimy opisać świata. Opisujemy nasze widzenie świata. Wiersz trafia do odbiorcy wówczas, kiedy on, czytelnik czy słuchacz, widzi świat tak samo, albo podobnie jak my. Ale jest to krańcowo rzadkie. Czy mamy wobec tego inną szansę? Tak – jeśli nasza perswazja, czyli wiersz, jest na tyle sugestywna, tak przekonująca, że czytelnik przyjmuje ją jako swoją. (…)

I dalej: (…) Nie pochlebiajmy sobie – jesteśmy zwyczajni. Może tylko odrobinę bardziej wrażliwi. Ale wszyscy przeżywamy to samo i tak samo czujemy: miłość i nienawiść, tęsknotę i obojętność, przyjaźń i wrogość, bunt i rezygnację, myśli o przemijaniu i niejasną, niesprawdzalną nadzieję. Ta powtarzalność ludzkich uczuć jest naszą szansą, szansą dotarcia do czytelnika. Chcemy ją wykorzystać pisząc wiersze – listy do nieznanego adresata. Listy, w których sami siebie sobie tłumaczymy. (…)

Tak też jest z poezją Wisławy Szymborskiej. Jeśli się w nią zagłębimy będziemy coraz bardziej otwierać drzwi naszej wrażliwości i ubogacać się.

Myślę, że wykład Marka Wawrzkiewicza miał właśnie taki cel. To był świetny, bardzo interesujący wykład a osoby, które nawet nie przepadają za poezją Szymborskiej, po tym wykładzie, nawet z ciekawości zajrzą do jej tomików takich jak: Pytania zadawane sobie (1954), Sól (1962), Sto pociech (1967), Wszelki wypadek (1972), Wielka liczba (1976), Ludzie na moście (1986), czy Wystarczy (2012).

 

Warsztaty to spotkania osobowości o wielu nieraz przeciwległych wrażliwościach; połączone jednocześnie z wzajemną akceptacją i zrozumieniem. Tu jedna osoba jest inspiracją dla drugiej. Tu można realizować swoje marzenia i urealniać swoje wizje.

Tutaj możemy – jak napisał Marek Wawrzkiewicz: sami siebie sobie tłumaczyć.

Organizatorzy dają z siebie wszystko a my możemy czerpać i brać. Zapewne każdy zabrał ze sobą co innego, ale to, że mogliśmy być razem i tak wiele się nauczyć, korzystając z ciekawych zajęć, wykładów i konsultacji – to szczególna zasługa niesamowitych osób jakimi są:
Czesław Ganda i Krystyna Woźniak. Bez nich warsztaty nie mogłyby istnieć.
Niniejszym pragnę złożyć na Wasze ręce serdeczne podziękowania w imieniu swoim i uczestników za tak wielki wkład pracy w organizację tak dużego logistycznego przedsięwzięcia, jakim są od 40 lat Interdyscyplinarne Warsztaty Artystyczne.

Elżbieta Kurdej-Oklesińska

Warszawa (WSTK).

 

      Szymborska: odkrywanie oczywistości

         W języku poezji, gdzie każde słowo się waży, nic nie jest zwyczajne i normalne nie jest.

         Wisława Szymborska

                                           I.      

 Poetka imieniem Wisława, a nazwiskiem Szymborska, chciała być (a może udawała) szarą myszką. Nie lubiła tłumów, nie cierpiała hołdów, ograniczała swoje kontakty towarzyskie do wąskiego grona osób, które najpierw starannie sprawdzała.

    Taka rzeczywiście była?  Taką chciała być widziana, czy była to jej natura? Argumenty za i przeciw równoważą się.

   Za: nagroda Nobla autentycznie ją przeraziła, przytłoczyła lawiną związanych z tym ceremonialnych obowiązków, zmusiła do wyjścia z kameralności, zagroziła tym, że jacyś obcy ludzie mogą przeniknąć przez szczeliny jej prywatności. Swoją sztokholmską mowę oparła na słowach nie wiem.

   Przeciw: zgodziła się np. na udział w telewizyjnym filmie o niej. Pokazała swoją codzienność, nawyki, palenie papierosów, podróże, spacery, rozmowy o niczym.

   Nie chciała być celebrytką, nie budowała swojego pomnika. Nie była, nie chciała być, nie mogła być wielką. Była prawdziwa. Starała się ukryć siebie w swoich wierszach. Ale jednocześnie chciała się w nich pokazać – pokazać szczególnie tym, którzy jej wiersze czytali nie tylko z powierzchownym uznaniem, a nawet zachwytem.

    Myślę, że ze wszystkich poetów była poetką nie tylko najbardziej dyskretną, ale też najbardziej przewrotną i wyrafinowaną. Nic dla niej nie było oczywiste. Nic nie było rzeczywiste, wszystko było dwuznaczne lub wieloznaczne. A jednocześnie jej relatywizm prowadził do jednoznacznej, jej własnej prawdy, którą następnie – bo umiała przekonać siłą swojego słowa – akceptowali inni. Prawdy o świecie, ludziach, zdarzeniach, o „wszelkich wypadkach”. Świat poetycki Szymborskiej jest inny od świata, który na co dzień widzimy i w którym żyjemy. Ale – i to jest cecha jej poezji – jest, jeśli ją właściwie odczytamy, jedyny i prawdziwy. Może nie lepszy, ale z całą pewnością mądrzejszy. Poetyckie spojrzenie Szymborskiej odkrywa przed nami złożoność rzeczy i spraw prostych. Ukazuje ich komplikacje i konsekwencje, kieruje naszą wrażliwość ku chęci twórczego, zaangażowanego oglądania świata. Burzy naszą, wynikającą z lenistwa intelektualnego, skłonność do uproszczeń. A niekiedy, jakby sprzyjając tej skłonności, poetka daje nam, rzadko, bo rzadko, rozwiązania problemów, które stają się proste – ale dopiero po jej wierszach. W jednym z najpierwszych, napisanych w początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, napisała(„Pytania zadawane sobie”, tomik jak wyżej, 1954):

               Czy w ludziach wobec ludzi

               Wszystko jest najprostsze?

   To pytanie będzie jej towarzyszyło przez całą twórczość. Przez „Radość pisania” („Sto pociech”):

                 Możliwość utrwalenia.

                 Zemsta ręki śmiertelnej.

 

  *   *   *

 

     Mikroskop wynaleziono w końcu XVI wieku i przez stulecia go doskonalono. Ale mimo to pokolenie za pokoleniem powtarzaliśmy przysłowie, które mikroskop radykalnie zweryfikował. I wkroczyła Szymborska:

                                   Uśmiechnięci, wpół objęci,

                                   Próbujemy szukać zgody,

                                   Choć różnimy się od siebie

                                   Jak dwie krople czystej wody.

   Rzeczywiście: pobrane z jednego źródła dwie krople wody, mogą zawierać zupełnie inne życia, co okazuje właśnie obraz mikroskopowy. Poetka napisała oczywistość. Jednak stała się ona taka, dopiero, kiedy została zapisana w wierszu.

   Szymborska niejednokrotnie dokonuje swoich odkryć mimowolnie, niekiedy żartem. Powiada, że każdy owoc ma swoją zawartość – na przykład pestkę, że człowiek w swoim wnętrzu ma różne organy, a niektórzy twierdzą, że również duszę. Ale są wyjątki od tej ogólnej reguły. Bo:

              Co innego cebula.

              Ona nie ma wnętrzności. „Cebula”, ( „ Wielka liczba”, 1976).

     W wierszu „Próba” ( „Wołanie do Yeti”, 1957 r) pisze poetka:

                             Piosenko, która nie znasz nade mną litości:

                             mam ciało pojedyncze, nieprzemienne w nic,

                             jestem jednorazowa aż do szpiku kości.

   No i co? Wszyscy wiemy, że nasze ciała są pojedyncze, i że jesteśmy jednorazowi. Tak, ale trzeba to było napisać w wierszu, żebyśmy to sobie dokładnie uświadomili. Dodajmy: jesteśmy niepowtarzalni. Mimo wszelkich podobieństw, ze wszystkimi osobniczymi cechami, z wadami i zaletami ciał i dusz.

    Tak napisała o sobie. A o kimś innym, pewnie ukochanym, bo to wynika z wiersza „Urodzony” ( „Sto pociech”, 1967) pisze:

                         Syn prawdziwej kobiety.

                         Przybysz z głębi ciała,

                         Wędrowiec do omegi.

   Ta prawdziwa kobieta, matka, jest mała i jest sprawczynią, która ukochanego mężczyznę nie wybrała gotowego, zupełnego. Omega jest ostatnią literą greckiego alfabetu, symbolizuje koniec ostateczny. Ten, do którego wszyscy zmierzamy. I znowu: no i co? A to, że oczywistość stała się oczywistością, bo zapisano ją w niepokaźnym z pozoru wierszu.

    Sprawczyni, matka. Ktoś, czyje uczucie jest najgłębsze, zrodzone z instynktu. W wierszu „Wietnam” („Sto pociech”),  kobieta pytana o nazwisko, o adres, o miejsce urodzenia i o inne dane, odpowiada: Nie wiem. Ale na pytanie: Czy to są twoje dzieci, odpowiada: tak. Jakiś idiota, mieniący się krytykiem, napisał kilkanaście lat później, że to jest wiersz propagandowy. Kilkadziesiąt lat świat przez nas oglądany, żyje w przekonaniu, że dano nam długi okres pokoju. To nieprawda. Wojny toczyły się w Ameryce Południowej, w Afryce, na Bliskim Wschodzie, ich areną były też niedalekie Bałkany, teraz wojna toczy się w naszym sąsiedztwie. I wszędzie tam były i są matki podobne do tamtej Wietnamki. To, co napisano w wierszu jest faktem, a nie propagandą.

    Przez przynajmniej dwa stulecia Waligóra był rodzaju męskiego. Aż do Szymborskiej, która w wierszu „Kobiety Rubensa” ( „Sól”, 1962) napisała:

          Waligórzanki, żeńska fauna

          jak łoskot beczek nagie.

  A te, które były przed Rubensem, a i po nim, to

         Wygnanki stylu. Żebra przeliczone,

         ptasia natura stóp i dłoni.

         Na sterczących łopatkach próbują ulecieć.

  Ta krótka historia ideału kobiecego piękna w malarstwie różnych epok jest tyle trafna, co przewrotna. Taka jak całe rozdziały poezji Wisławy Szymborskiej. Jej stwierdzenia są delikatne, dyskretne. Poetka nie lubi ocen i sądów ostatecznych, woli pytać. A każde jej pytanie rodzi w nas inne. I budzi w nas zdumienie, takie jak w wierszu „Zdumienie” („Wszelki wypadek”, 1972), w którym każde zdanie kończy się pytajnikiem. To są pytanie o to, o co od paru tysięcy lat spiera się nauka zwana filozofią: o istnienie, o jego sens.

        Czemu tylko raz osobiście?

        Właśnie na ziemi? Przy małej gwieździe

        Po tylu latach nieobecności?

       Za wszystkie czasy i wszystkie glony?

       Za jamochłony i nieboskłony?

       Akurat teraz? Do krwi i kości?

   Tylko pytania, żadnej odpowiedzi. Jakby delikatnie zapraszała: poradźcie sobie z tym sami.

      W wierszu „Pisane w hotelu” („Sto pociech”) rozmyśla – kokieteryjnie?

         Pisząc te swoje wiersze

        zastanawiam się,

        co w nich, za ile lat

       wyda się śmieszne.

  Mądrość może rozśmieszać. Z powodu oczywistości, której sobie nie uświadamialiśmy.

 

                                             II.

 

   Myślę, że każdemu, kto wraca do jej wierszy, jako pierwsze nasuwają się dwa spostrzeżenia.

    Nie cierpiała manifestacyjności, patosu. Zdarzało jej się pisać o sprawach wielkich, doniosłych, ale topiła to w realiach powszednich, zwyczajnych, w przekąsie i ironii. Ale robiła to tak, że ta opisywana wielkość była jednak czytelna, wyzierała spod kostiumu, spod maski.

     I drugie wrażenie, o którym pisałem już wyżej: dyskrecja. Po śmierci ukochanego mężczyzny nie stworzyła trenów. Napisała tylko, że był ktoś i uporczywie go nie na. Oraz że tego nie robi się kotu.

  Napisała wiele wierszy o miłości i  była w nich czule, mądrze zdystansowana. Jak wtedy, kiedy pisała:

                                   Najpierw minie nasza miłość,

                                   Potem sto i dwieście lat,

                                   Potem znów będziemy razem:

 

                                   Komediantka i komediant,

                                   Ulubieńcy publiczności,

                                   Odegrają nas w teatrze.

   Śmierć i miłość są odwiecznymi, najważniejszymi tematami poezji – teraz i przed wiekami. Ale z milionów wierszy miłosnych – niekiedy wielkich – pozostały w pamięci literatury tylko historie niewielu wspaniałych namiętności: Tristan i Izolda, Petrarka i Laura, Romeo i Julia, jeszcze paręnaście. Wszystkie inne odeszły w niepamięć – tak jak ich wierszowane świadectwa. Szymborska zaświadczyła o tym zjawisku w cytowanym wyżej wierszu noszącym znamienny tytuł „Buffo”. Jest w tym odrobinę fatalistycznym wierszu żal, że tak, że to najważniejsze teraz uczucie, o którym powinni wiedzieć wszyscy i zawsze, rozpłynie się w niepamięci. Jest też w nim ironiczna nadzieja, że kiedyś będzie lepiej, że miłości będą trwalsze, pozbawione niepotrzebnych, burzących zawikłań uczuciowych:

                              Oni będą ślicznie żyli,

                              oni miłość obłaskawią,

                              tygrys będzie jadł z ich ręki.

 

   Miłość, temat, który jest ważny we wszystkich fazach i okresach poezji Wisławy Szymborskiej. A wszystkie fazy i okresy miłości zobrazowała już w jednym z pierwszych tomików – „Sól” z 1962 roku, kiedy miała niespełna czterdzieści lat.

   Najpierw inicjacja, bodaj najpiękniejszy okres miłości:

                        Spojrzał, dodał mi urody,

                        A ja wzięłam ja jak swoją.

                        Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.

                        ……………………………….

                       Śmieję się, przechylam głowę

                       Ostrożnie, jakbym sprawdzała

                       Wynalazek. Tańczę, tańczę

                       W zdumionej skórze, w objęciu,

                       Które mnie stwarza.

  Spojrzenie, które upiększa, skóra uświadomiona czyimś dotykiem, objęcie, które jest jak stworzenie świata. Zapowiedź, początek.

      Potem dzieje się to, niezapisane, którego rezultatem jest cytowany wiersz „Buffo”: stało się, przyszło doświadczenie rodzące smutną, choć pogodną refleksję. A jeszcze później, zdarza się „Niespodziewane spotkanie” – taki tytuł nosi zdziwiony wiersz.

                     Jesteśmy bardzo uprzejmi dla siebie,

                     Twierdzimy, że miło jest spotkać się po latach.

                         ………………………………………………

                  Milkniemy w połowie zdania

                  Bez ratunku uśmiechnięci.

                  Nasi ludzie nie umieją mówić z sobą.

 

     Wisława Szymborska jeszcze raz otworzyła nam oczy na oczywistość. Przecież każdy z nas, każda z nas, przeżyła wiersz pt. „Niespodziewane spotkanie”. Dziwiliśmy się jej/jemu, dziwiliśmy się temu, że jej/ jemu zawdzięczamy to, co wydawało się nam nieodwołalne, nieprzemijające, najważniejsze na świecie. A teraz jest to, co jakiś poeta nazwał „milczącym między nami”. Milczymy i chcemy się pożegnać. Czy na zawsze?

     Bywa jednak, rzadko, bo rzadko, inaczej. Zdarzają się historie, na które patrzymy z zazdrością, bo w gruncie rzeczy, nawet wiodąc życie bardzo burzliwe, tęsknimy za czymś, co Szymborska, z właściwą sobie dobrotliwą ironią opisała w wierszu „Złote gody”

 

                             Pomału z zapatrzenia rodzą się bliźnięta.

                             Zażyłość jest najdoskonalszą z matek –

                             Nie wyróżnia żadnego z dwojga swoich dziatek,

                             Które jest które ledwie że pamięta.

 

                             W dniu złotych godów, w uroczystym dniu

                              Jednakowo ujrzany gołąb siadł na oknie.

 

      Jest taki przewrotny wiersz Szymborskiej ubrany w szekspirowską sukienkę, nazywa się „Resztka”, o Ofelii, dziewczynie dbającej o to, czy włosy spływają jej, jak trzeba, na ramionach. Kończy się tak, jakby Ofelia i poetka były tą samą osobą.

                          Ofelio, mnie i tobie niech Dania przebaczy:

                          Zginę w skrzydłach, przeżyję w praktycznych pazurkach.

                          Non omnis moriar z miłości.

    Nie „ w miłości”, a „z miłości”.  Myślmy, co chcemy: czy całkiem umrzemy z powodu miłości, czy nie umrzemy dlatego, że kochaliśmy, kochamy, a może i będziemy kochać…

      Tak. W tej niepewności jest jednak jedna pewność. I jej poetka, ku naszemu żalowi, doświadczyła. Wiele, wiele lat przed swoim odejściem, w epoce, kiedy nie używano jeszcze laptopów ale już słyszano o mózgach elektronowych, zaplanowała swój nagrobek.

                               Tu leży staroświecka jak przecinek

                               Autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek

                               Raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup

                               Nie należał do żadnej z literackich grup.

                               Ale też nic lepszego nie ma na mogile

                               Oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.

                               Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy

                               I nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.

     Wisława Szymborska tylko raz dostała Nagrodę Nobla. A przecież mogła ja otrzymać za nauki medyczne (psychologia), społeczne, a także w dziedzinie fizyki i chemii. Taki już jest los poetów wielkich, a niedocenionych.

   

    

 

Marek Wawrzkiewicz

 

 

MONODRAM pt. Kolega Mela Gibsona

13 listopada, w piątym dniu naszych warsztatów, mamy prawdziwą ucztę. Przerywamy na półtorej godziny nasze zajęcia, jest spektakl teatralny. Oto Adam Dzieciniak – aktor Teatru Polskiego w Szczecinie – wystąpi  przed nami w monodramie „Kolega Mella Gibsona” Tomasza Jachimka. Monodram miał premierę w 2007 roku w katowickim Teatrze Korez. Już w 2008 roku był nagrodzony „Złotą Maską” (to dla Aktora), potem sypnęły się kolejne. Najbardziej prestiżowa to Nagroda Główna na VI Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego w Warszawie. Od tej pory jest grany w całej Polsce od Katowic po Trójmiasto. Pierwszym wykonawcą był Krzysztof Neinert. My obejrzymy w tej roli, jak już powiedziałam, Adama Dzieciniaka. Bohaterem jest Feliks Rzepka, który w niecodziennej dla artysty sytuacji, bo na przesłuchaniu w komisariacie, opowiada o swoim osobistym dramacie. Oto on, aktor jednej roli, z którą się związał, którą doprowadził do perfekcji i którą gra od lat, został pozbawiony pracy. Dyrektor teatru jednym ruchem zdjął sztukę z afisza. No i mamy półtorej godziny zdrowego śmiechu. Feliks Rzepka zeznaje, a że jest aktorem, zeznanie staje się swoistym przedstawieniem. Widownią jest komisarz, którego tak naprawdę nie widzimy, jego obecność ujawnia sam bohater, zwracając się doń „panie komisarzu”. Feliks Rzepka upaja się wprost zainteresowaniem komisarza, przedstawia apogeum swej sławy, blaski i cienie pracy aktora, drwi z chałturników, obnaża sekrety osobistego życia aktorów, dostaje się też krytykom, a nawet sponsorom. Czy był kolegą Mella Gibsona? Bardzo wątpliwe. Pewnie poniosła go fantazja, a nawet jeśli przypadkiem siedział w samolocie obok takiej znakomitości, to czy zaraz musiał zostać jego kolegą?

Janina Jurgowiak – Gorzów Wlkp.

 

 

zdjęcie wykonali:  Kazimierz Ligocki,Czesław Ganda i Jarosław Stawarski

ARCHITEKTURA I LUDZIE w obiektywie sekcji fotograficzno-filmowej

Jak ten czas leci… Jeszcze niedawno, z przysłowiową duszą na ramieniu, jechałem po raz pierwszy na Warsztaty (a było to w 2022 roku), a już przyszło napisać coś o następnych – tegorocznych.

 

Jak ten czas leci… Ciekawe co ma do powiedzenia na temat lecącego czasu Czesiu Ganda? Przecież to już czterdzieste Warsztaty! Jego pomysł i jego organizacja. Teraz od wielu lat przygotowuje je z pomocą Krysi Woźniak i wielu oddanych przyjaciół. Przypuszczam, że        z obecnych w tym roku w Gorzowie i Torzymiu, tylko On pamięta pierwsze Warsztaty. Pisarze i malarze uczestniczyli w zajęciach od samego początku. Przez lata łamali pióra i wylewali litry farby na płótna. Czy Czesiu, czterdzieści lat temu, przypuszczał, że kiedyś, jednym z tematów Warsztatów będzie wykład o malowaniu i pisaniu ale bez udziału człowieka? Na pewno nie. Wówczas Sztuczną Inteligencję znali tylko miłośnicy Stanisława Lema i gatunku S-F. Dzisiaj staje się faktem, staje się powszechnie dostępna, a to co pokazał i o czym opowiedział Jarek Stawarski daje dużo do myślenia i trochę przeraża. To się już dzieje. Wiem jedno: nawet najpiękniejsze obrazy i teksty nie mają tego czegoś, co dają Warsztaty. Nie mają duszy i tej autentyczności, tej głębi, którą nadaje człowiek. Nie mają tego wszystkiego co daje ludzka dusza. Dlatego o Warsztaty jestem spokojny. Dorocznym spotkaniom Sztuczna Inteligencja nie zagraża.

 

Rozpisałem się o tym, bo wykład Jarka zrobił na mnie wrażenie. Podobnie jak bardzo osobiste opowieści Marka Wawrzkiewicza                o polskiej noblistce Wisławie Szymborskiej. Przyznam się: zacząłem szukać jej na nowo. Jubileusze rządzą się swoimi prawami. Wiadomo. W Gorzowie było bardziej oficjalnie, a w Torzymiu… bluesowo. Kto nie był niech sobie wyobrazi ponad czterdzieści osób w sali w ekspresyjnym tańcu w rytm bluesa jubileuszowego. Wszyscy w jednakowych koszulkach z logiem

Warsztatów i dużym napisem, które to Warsztaty – koszulkach przygotowanych przez organizatorów. Taki spontan się pamięta długo.   

 

Pisałem o Sztucznej Inteligencji, która wkracza m.in. do malarstwa, poezji i prozy. Ja prowadziłem zajęcia z grupą filmowo-fotograficzną, to teraz kilka słów o niej. My posługujemy się „inteligentną” techniką wmontowaną w aparaty i kamery od wielu lat, więc się już oswoiliśmy. Temat przewodni tegorocznego spotkana: Człowiek i architektura.

Temat o dużych możliwościach, który – moim zdaniem – pozwolił każdemu uczestnikowi grupy wykazać się warsztatem                               i indywidualnym spojrzeniem.  Zdjęć nie będę oceniał, nie zrobią to inni.  W grupie był Tadeuszu z Bytomia, który dzisiaj pracuje kamerą, ale wcześniej, jako radiowiec,  w swojej zawodowej pracy współpracował choćby z Anną Jantar. Ponad to Bolesław i Roman          z Zielonej Góry, Krystyna, Sylwek z Gorzowa Wlkp., Jan ze Świdnika oraz Ryszard z Gorzowa Wlkp. -autor filmu pt. Jak to drzewiej bywało.                        

 To wszystko możliwe tylko na Warsztatach.

Czesiu! Następnego czterdziestolecia!!!

 

Kazimierz Ligocki  – Gorzów Wlkp.

 

zdjęcie wykonali:  Krystyna Karcz, Kazimierz Ligocki, Sylwester Turski,Roman Grobarski, Bolesław Polarczyk

 

WIECZÓR SYNKRETYCZNY

We wtorek 14 listopada o godz. 19 w sali widowiskowej stylowego zajazdu „Chrobry” w Torzymiu zgromadzili się wszyscy uczestnicy 40. Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych, by wziąć udział w wyjątkowym wydarzeniu. W trakcie wieczoru synkretycznego literaci, plastycy i muzycy podjęli ambitną próbę połączenia tych dziedzin sztuki w jeden spójny spektakl. Trzeba obiektywnie przyznać, że był to bardzo interesujący eksperyment, chociaż kojarzenie różnych dyscyplin artystycznego wyrazu jest tradycją warsztatów, organizowanych przez gorzowskie RSTK. Na własne oczy i uszy każdy mógł się przekonać, jak dalece potrafią się przenikać, uzupełniać i wzbogacać treści wierszy, obrazów, piosenek, dźwięków czy świateł.

Wspaniałym wprowadzeniem w atmosferę spotkania stały się słowa refrenu melancholijnej pioseneczki wytrawnych turystów „Jeszcze nie czas” (słowa i muzyka Andrzeja Koczewskiego), wykonanej przez Jerzego Krużela z Przemyśla:

…”Jeszcze nie czas swe marzenia do walizek kłaść

Jeszcze nie czas, by piosenki nasze śpiewał tylko wiatr

Jeszcze nie czas, by gitary spały na dnie szaf

Póki tyle jest muzyki jeszcze w nas”…

Potem Elżbieta Kurdej-Oklesińska z Warszawy zaprezentowała wiersz o roli poezji we współczesnej dobie i niełatwym losie poetów, o których zwykli ludzie na co dzień zapominają. Były też w nim  rozważania o miłości, a zmieniające się na ekranie obrazy, stworzone przez sztuczną inteligencję dodawały słowom wyjątkowej ekspresji. Następny utwór – „Majakowskiemu obłok w sukience” wyrecytowała Alina Kruk z Zielonej Góry. Dźwięki z instrumentów sekcji akompaniującej oraz wrażenia wizualne i w tym przypadku ubogaciły odbiór tekstu poetyckiego, poświęconemu jednemu z czołowych rosyjskich futurystów.

Kolejny przedstawiciel przemyskiej bohemy, Jerzy Markowicz, balladą „Pod niebem pełnym cudów”, traktującą o planach i marzeniach, niespełnionych nadziejach oraz nieubłaganym przemijaniu wprawił zgromadzonych na widowni w refleksyjno-sentymentalny nastrój. W pewnym sensie ów egzystencjalny wątek kontynuował, udzielający w Torzymiu konsultacji poetyckich, Prezes Związku Literatów Polskich Marek Wawrzkiewicz, snując zabarwione delikatnym humorem przekorne rozważania na temat terminu odejścia z tego świata, w wierszu zatytułowanym „Niespodzianka”. Natomiast Władysław Edelman z Zielonej Góry zauważył, że choć z naszego kufelka szczęścia wybieramy najjaśniejsze kolory, to u kresu ziemskiej wędrówki dominuje zwykle smutna piosenka retro. Narastającą w murach „Chrobrego” nostalgię skutecznie niwelowała feeria wesoło migających barwnych świateł, wspomaganych przez wyświetlane non stop slajdy frapujących obrazków oraz improwizowane popisy muzyków z zespołu instrumentalno-wokalnego. Ostatecznie jednak pełny optymizm w narodzie przywróciła dopiero Bożena Związek z Będzina brawurowym odśpiewaniem dowcipnego utworu „Malarz maluje”. Wywołał on

– 2 –

autentyczny entuzjazm, zwłaszcza w sferach plastycznych, zaś przy skocznym refrenie włączał się chyba każdy widz – przynajmniej jeśli chodziło o frazę …”o, jo, joj”… 

Katarzyna Jarosz-Rabiej z Zielonej Góry wierszem „Romantyczność” powróciła do filozoficzno-życiowych klimatów, co potwierdza tylko ogromną wagę tematyki uczuć i rozterek wewnętrznych w naszej codzienności. Dostroiła się do tego odwiecznego trendu Marzena Szumlańska-Śron z Gorzowa Wlkp., wykonując powszechnie lubiany przebój Seweryna Krajewskiego „Uciekaj moje serce”. Mimo iż  zaśpiewała po francusku, to i tak wszyscy znaliśmy jego polskie słowa. Warto zaznaczyć, że kompozycja ta swego czasu zdobyła znaczną popularność nad Sekwaną, Loarą, Garonną i Rodanem.Konsultant literacki Jerzy Fryckowski z Dębnicy Kaszubskiej, opisując w wierszu „Pierwsza miłość” młodzieńcze uniesienia, z nieukrywanym zdziwieniem zauważył, że niespodziewanie skończyły one 60 lat, nabywając tym samym praw emerytalnych. Chciałoby się tu powiedzieć „jak ten czas szybko leci”, co wyraźnie widać m. in. po naszych jubileuszowych warsztatach. Z kolei Wojciech Ossoliński z Prudnika ciepło wspomniał o dawnej podróży na Białoruś. Ze wzruszeniem napomknął o fascynacjach przeżytych gdzieś w odległych terytorialnie lecz bliskich duchowo okolicach Mińska i Pińska. Wszystkie te miłe kadry z kresowych peregrynacji jednakże nieubłagalnie zaciera czas, stają się coraz bardziej ulotne. Retrospektywny wątek w melodyjnym wydaniu pociągnął Jurek Krużel, wyśpiewując studencki song Andrzeja Wierzbickiego „Przerwa w podróży”, traktujący o pożegnaniu lata w Beskidach, oparty na refleksjach wysnutych w karczmie w Limanowej przy ostatnim przed odjazdem kuflu piwa. Zdradzę przy okazji, że Jureczek ma w swoim repertuarze kilkaset „kawałków” uwielbianych przez bywalców rajdowych szlaków i bezdroży, żeglarskich rejsów, uczestników harcerskich i akademickich obozów, sympatyków poezji śpiewanej, miłośników  folkloru ziem górskich i nie tylko.

Następnie Krystyna Woźniak z Gorzowa Wlkp. przedstawiła wzruszający wiersz o Elizabeth – za młodych lat utalentowanej skrzypaczce Filharmonii Berlińskiej, która ze względów zdrowotnych zmuszona została do zaprzestania grania. Dalej jednak muzyka stanowiła treść  życia wirtuozki, kochała ją, a ona pomagała jej przetrwać trudne momenty. Wciąż miała w uszach kojące dźwięki, a wyobrażając sobie, że słyszy Vivaldiego  odczuwała prawdziwą przyjemność  jakby z koncertu na jawie.

Do problematyki związanej z blaskami i cieniami bycia literatem powrócił Mieczysław  Szabaga z Przemyśla. Z całkowitą powagą stwierdził, że dla poety czas w zasadzie nie ma znaczenia, bowiem kiedy tylko mu się uda, stara się go wymienić po korzystnym kursie na wersy i zwrotki. Żyjąc jakoby ponad czasem w strofach sprytnie ukrywa swoje myśli i uczucia. Ciągle się jednakże boi, by ten nieistotny poniekąd czas w końcu i jego znienacka nie dopadł i nie pozbawił weny twórczej.

Później gorzowianka Maria Borcz opowiedziała o karawanie wędrującej mozolnie przez Saharę, która przetrzymując egipskie ciemności próbuje otwierać piramidy finansowe, szukając  zarazem odpowiedzialnych i winnych  za ich powstanie. Dla szybkiego rozładowania rozliczeniowych emocji  Jurek Markowicz przypomniał zebranym znaną piosenkę Tadeusza Woźniaka „Lubię zapach pomarańczy”. Następnie Stanisława Młyńczak-Pałczyńska z Głuchołazów znów nawiązała do potężnych afektów, jakie mogą się nam nieoczekiwanie przydarzyć. Pięknie opisała  wielką miłość, co potrafi pochłonąć całego człowieka jak morska toń.

– 3 –

Zainspirowany twórczą atmosferą Władek Edelman napisał na poczekaniu i z gracją wydeklamował humorystyczny wierszyk, a wkrótce w Jego ślady poszedł Marek Wawrzkiewicz, wyczarowując rymowaną zgrabnie, lekko frywolną historyjkę.

Ostatnim punktem programu był występ Marzenki Szumlańskiej-Śron , która przed laty śpiewała w Cygańskim Teatrze Muzycznym „Terno”. Zachwyciła Ona publiczność ekspresyjną interpretacją utworu Jonasza Kofty z muzyką Edwarda Dębickiego – „Idź swoją drogą”.

Dziękując z głębi serca osobom biorącym udział w wieczorze synkretycznym Prezes RSTK w Gorzowie Wlkp. Czesław Ganda zaznaczył słusznie, że nie każdy wiersz nadaje się do zilustrowania dźwiękami. Chociaż podczas dzisiejszego wieczoru wiele propozycji było ciekawych i udanych. Spotkanie pokazało jasno, iż łączenie rozmaitych dziedzin sztuki  jest możliwe i uatrakcyjnia odbiór. Interdyscyplinarne eksperymenty wiodą do nowych poszukiwań twórczych, dają impulsy inspiracyjne i motywacyjne, pobudzają dodatkowo ludzkie zmysły, pogłębiają refleksje, wprowadzają w pogodny i harmonijny nastrój.

Poetyckiej braci zgodnie towarzyszyła sekcja rytmiczna w składzie Czesław Ganda – flet  oraz Jerzy Krużel – gitara akustyczna, Jarosław Mielcarek  – gitara elektryczna i Jerzy Markowicz – gitary akustyczna. Realizatorem  dźwięku był Andrzej Modrzejewski, zaś efekty specjalne dodawał ekspert od sztucznej inteligencji Jarosław Stawarski.

Wszyscy uczestnicy wydarzenia zasłużyli na wyrazy szczerego podziwu i ogromnego uznania. W pełni usatysfakcjonowany wydawał się być maestro Czesiek Ganda – entuzjasta oraz propagator również tej formy artystycznej wypowiedzi i przekazu multimedialnego. Odczytałem to ewidentnie z mowy Jego ciała, potwierdzonej zdawkowymi co prawda, ale bez odrobiny przesady na wagę złota  słowami pochwały „dobrze wyszło”.

Jan Tarajko – Świdnik

zdjęcie wykonali: Roman Grobarski,Kazimierz Ligocki,Sylwester Turski,Jan Tarajko,Bolesław Polarczyk

  SEKCJA PLASTYKI   

 

SĄ TACY LUDZIE I MIEJSCA  DO, KTÓRYCH CHCEMY WRACAĆ

W dniach 9-16 listopada 2023 odbyły się w Gorzowie Wlkp. i Torzymiu 40. już warsztaty interdyscyplinarne, zorganizowane przez Gorzowski Oddział Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury. Podczas trwania imprezy zadzwoniono do mnie, bym przesłał swoje wiersze do jednego z najlepiej wydawanych w Polsce kwartalników. Kiedy poinformowałem, że jestem na imprezie, organizowanej przez RSTK, usłyszałem po drugiej stronie: ”To oni jeszcze działają?”.

 Działają! I to jak! Na wielu frontach: filmowym, fotograficznym, wokalnym, malarskim i oczywiście literackim, którym byłem najbardziej zainteresowany. Filmowcy z okazji jubileuszu zaprezentowali film, który został wręczony każdemu uczestnikowi konfrontacji: „Jak to drzewiej bywało”. A w tym filmie dwa literackie rarytasy: wystąpienie Romana Śliwonika i Andrzeja K.Waśkiewicza. To już historia naszej literatury.

Uczciliśmy też 105. rocznicę odzyskania niepodległości. Wokalistki i grupa poetycka zaprezentowali program ze scenariuszem i w reżyserii Czesława Gandy. I nie przeszkodził temu kilkukilometrowy marsz, który został spowodowany wypadkiem na moście w Kostrzynie.

Konsultacje literackie prowadziłem razem z Prezesem ZG ZLP Markiem Wawrzkiewiczem. Naszemu krytycznemu spojrzeniu na swoje teksty poddało się 11 poetek i poetów. Zajęcia były owocne, chociaż nie brakowało trudnych i ostrych ocen.

Troje poetów ma już zarys swoich kolejnych tomików. Pozostali wiedzą, czego unikać, szczególnie w budowaniu metafor i posługiwaniu się rymem. Niektórzy tak intensywnie pracowali, że już po kilku godzinach przynosili „poprawione” wersje swoich wierszy.

Zadanie, jakim było pisanie ekfraz do powstałych na miejscu obrazów, przerosło oczekiwania organizatorów. Z tych wierszy powstała osobna prezentacja. Czytanie było nagrywane, a malarze prosili autorów o kopie powstałych dzieł.

Na osobną uwagę zasługują posiłki, jakie nam serwowano w „Zajeździe Chrobry” w Torzymiu. Moja imprezowa kariera liczy prawie 40 lat. Byłem na ponad 500 imprezach, ale takiego wyboru dań nie spotkałem nigdy. Niektórzy żartowali, że powinny być także warsztaty kulinarne.

Jak zwykle najtrudniejsze były pożegnania, ale i one miały swój urok, bo z powodu strajku w Niemczech niektórzy mieli okazję ponownie się żegnać na dworcu w Rzepinie.

Impreza godna kontynuacji. 40 lat to długa historia. Nabraliśmy szacunku dla każdego rodzaju sztuki.

Sam wiele się nauczyłem z wykładów o malarstwie, a dla mnie to teraz ważne, bo pracuję tam tomem ekfraz i praca ta potrwa kilka lat.

Czy zobaczymy się za rok? Wszystko zależy od zdrowia i determinacji Czesława Gandy, honorowego obywatela miasta Gorzowa Wlkp. Miasta, w którym się urodziłem.

 

 Jerzy Fryckowski – Dębica Kaszubska

zdjęcia wykonali: Czesław Ganda,Roman Grobarski,Kazimierz Ligocki,Bolesław Polarczyk

 

DOBRY KAWAŁEK  HISTORII

„Jak to drzewiej bywało” – taki Czesław Ganda wymyślił dla filmu obrazującego 40 lat Warsztatów Interdyscyplinarnych odbywających się w Gorzowie  i okolicach. „Drzewiej” –  to stare polskie słowo określające czasy pradawne. Istotnie, jeśli impreza kulturalna organizowana jest  nieprzerwanie tak długo, to zasługuje na takie właśnie słowo.

   Jako jubilat uczestniczący w tej imprezie od lat dziesięciu mogę sobie chyba pozwolić na coś w rodzaju wspomnień. Bo od tylu właśnie lat prowadzę konsultacje z grupą ludzi zarażonych literaturą, a szczególnie poezją, rozmawiając z nimi o tym, co piszą, o tym, co chcą nam powiedzieć i co się im udaje. Ponieważ z wieloma osobami spotykam się na tych Warsztatach wielokrotnie, to widzę, jakie zrobili postępy. Ale też z przyjemnością czytam utwory ludzi, z którymi pracuje po raz pierwszy.

    Nie jestem w tej interesującej pracy sam. W minionych latach pomagali mi Aldona Borowicz, Leszek Żuliński, Adam Ziemianin, Ireneusz Szmidt, Aarne Puu, Andrzej Dębkowski, a w ostatnim roku Jerzy Fryckowski. Nie umawiałem się z kolegami, ale wszyscy stosowaliśmy podobną zasadę: równoprawne koleżeństwo. Nie uważaliśmy się za przedstawicieli sądu ostatecznego i nie ferowaliśmy nieodwołalnych wyroków. Z tekstów nam przedstawianych wydobywaliśmy to, co naszym zdaniem było najlepsze, pokazywaliśmy jak inni, wielcy poeci rozwiązywali te same problemy twórcze, jak rozwijali podobne wątki, jak robili, że to, co zwyczajne i powszednie, siłą poetyckiego słowa stawało się niezwykłe, niekiedy uroczyste.

     Proza, a przede wszystkim poezja, zawsze na tych Warsztatach sąsiadowała, splatała się z malarstwem i muzyką. Pamiętam, że grupą malarzy opiekował się wybitny twórca Geno Małkowski, a muzykami Joanna Rawik. Ta współpraca ludzi uprawiających różne dziedziny sztuki dawała niekiedy interesujące, a nawet intrygujące rezultaty, pokazywała jak wzajemnie możemy się inspirować. Jest to niewątpliwa i stała wartość tej imprezy. A chyba nie mniej ważna jest atmosfera życzliwości, przyjaźni i tego, że nikt tu nie bywa osobny, wszyscy są zainteresowani sobą wzajemnie. To już wielka zasługa głównego organizatora i programatora Warsztatów Czesława Gandy      i wspomagającej go Krystyny Woźniak.

Co roku czekamy z zaciekawieniem: odbędą się Warsztaty, czy nie? Wiemy, że jest coraz trudniej: zdobyć fundusze, uporać się                  z logistyką, zapewnić odpowiednią obsadę personalną. I zawsze się do tej pory udawało!

 Oby tak dalej.

Marek Wawrzkiewicz – Warszawa

 

BIESIADA PODSUMOWUJĄCA

 

Nie zliczę, ile razy byłem na Interdyscyplinarnych Warsztatach Artystycznych, organizowanych przez gorzowski RSTK. Zresztą to nieistotne. Najważniejsza była frajda z podróży przez kraj, którego aura każdego roku zmieniała się na lepsze. I radość, że znowu spotkam Pięknych Zakręconych. Fascynatów artystycznych dziedzin, którym oddali serce. Że będziemy wiedli mądre rozmowy o sztuce. O odmiennych na nią spojrzeniach. O środkach artystycznego wyrazu. O tym, jak owe, tak odmienne artystyczne wypowiedzi, przenikają się. Jak wiele mają ze sobą wspólnego. Jak łatwo odnaleźć w nich przysłowiowy wspólny mianownik.

Od dnia przyjazdu – praca. Poeci przedstawiają się wierszem, które ponownie zaprezentują na uroczystym otwarciu. Wszak to już czterdziestolecie! Czesław Ganda zwraca uwagę na poprawną recytację, akcentowanie tego, co w wierszach najważniejsze, dykcję, postawę itp.

Nie sarkamy. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważna dla wiersza jest jego oprawa. Musimy być perfekcyjni, musimy wyrugować z siebie nasze naleciałości, przyzwyczajenia, czasem niezamierzoną bylejakość, z którymi przyjechaliśmy do Gorzowa. Mieliśmy świadomość, że znaczna część naszych uchybień, o ile nauki weźmiemy do serca, zniknie pod koniec warsztatów. Do wydatnej w poprawy naszego warsztatu pisarskiego przyczyniali się znakomici konsultanci literaccy. Panowie Marek Wawrzkiewicz i Jerzy Fryckowski.

Podobnie rzecz miała się z innymi dziedzinami sztuk. Fotograficy, malarze, pieśniarze i muzycy stają przed takimi samymi, choć, co oczywiste, wynikającymi z ich profesji, zadaniami. Tak jak Czesław Ganda, konsultanci nie odpuszczają „warsztatowcom”. 

Dni mijają jak z przysłowiowego bicza strzelił. Doskonalenie naszego warsztatu widać na każdym kroku. Kolejne odsłony naszych wielopłaszczyznowych dokonań stają się prawdziwie smaczną ucztą.

Ostatni dzień. Wiemy, że zdajemy egzamin przede wszystkim przed sobą. Że będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytania: ile zyskaliśmy, czy wytyczymy sobie kolejne drogi twórczego rozwoju. Na ile powinniśmy zawierzyć profesjonalnym konsultantom itp.          Uczestnicy odświętni, rozemocjonowani. Poeci kolejny raz zerkają w teksty, które konsultanci wybrali do prezentacji. Pieśniarze dostrajają instrumenty, malarze dopieszczają ekspozycję powstałych na warsztatach obrazów. Scena gotowa, nagłośnienie nie szwankuje. Wszystko zamknięte na przysłowiowy guzik!

Z a c z y n a m y!

Jak wyszło? Wspaniale! Ci, często „nieopierzeni ptaszkowie”, pełni licznych obaw pasjonaci, dzięki warsztatom stali się świadomymi swojej wartości artystami. Dowodem pełne satysfakcji uśmiechy prezentujących się uczestników. Aby profesjonalnemu podsumowaniu dać zadość, swoje „pięć minut” mają wszyscy konsultanci. Fotograficy i filmowcy raczą nas swoimi, wyświetlanymi na ekranie, filmami i fotografiami. A wszystko doprawione nastrojową muzyką, serwowaną nam przez muzyków i wokalistow. Zwieńczeniem, jak zwykle, są podziękowania. Szczodremu, wieloletniemu przyjacielowi i sponsorowi – panu Waldemarowi Dubikowi. Wszystkim instytucjom i darczyńcom, bez których Czterdzieste Interdyscyplinarne Warsztaty Artystyczne Gorzów Wlkp. –  Torzym 2023, w tak różnorodnej formie, by nie zaistniały. Obsługującemu nas personelowi Zajazdu w Torzymiu. Oczywiście również nam, uczestnikom tego pięknego, artystycznego wydarzenia. Dziękowaliśmy i my. Uściskom, zapewnieniom, że nadal, że odwiedzimy, że żal ściska nie miały końca.

Pełni wrażeń, inspiracji i pomysłów, wracaliśmy z żoną do domu. W kajeciku namiary na tych, którzy swą osobowością nas zachwycili.  I marzenia o kolejnych, równie ciekawych, pełnych profesjonalnego wsparcia warsztatach w 2024 roku.

 

 Wojciech Ossoliński  – Prudnik

 

 

zdjęcia wykonali: Kazimierz Ligocki,Krystyna Karcz,Czesław Ganda, Sylwester Turski,Bplesław Polarczyk, Roman Grobarski i Jarosław Stawarski.

Podobne wpisy