Menu Zamknij

Spotkanie autorskie w Sulechowie

Życiopis  –  tomik wierszy Krystyny Woźniak

Spotkanie autorskie w Sulechowie

Roman Czarnecki, który współpracuje ze środowiskiem zarówno młodych, jak i słusznego wieku artystów i literatów z całej Polski, zainteresował się tym razem talentem poetki z Gorzowa Wielkopolskiego, Krystyny Woźniak. Dzięki staraniom Romana mogliśmy w dniu 22 marca, w Bibliotece Publicznej Gminy Sulechów, wysłuchać niezwykle poruszających wierszy. Wiersze pięknie, przejmująco recytowane przez samą Autorkę, dotykały przeżyć dzieci, porzuconych przez matki lub odebranych  środowisku alkoholowemu i umieszczonych w domu dziecka, w którym Pani Krystyna pracowała wiele lat, będąc światkiem tragedii życiowych,  samotności swoich podopiecznych.  Recytacje dźwiękami fletu ilustrował Czesław Ganda.

Na spotkanie z poezją Krystyny Woźniak przybyli członkowie Uniwersytetów Trzeciego Wieku nie tylko z Sulechowa, ale i z Zielonej Góry, a także miłośnicy literatury  spoza tych środowisk.

Uczestnicy w sympatycznej dyskusji poznali głęboką empatię, wrażliwość na krzywdę dziecka, a także inspiracje twórcze poetki.

Pani Krystyna Woźniak, wspólnie z Czesławem Gandą, są organizatorami warsztatów artystycznych z ramienia Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury. Już od 40 lat artyści plastycy, muzycy, filmowcy, literaci, dzięki ich staraniom spotykają  na tych warsztatach wysokiej klasy konsultantów, pod kierunkiem których poszerzają swoje umiejętności twórcze.

Dziękujemy kierownictwu sulechowskiej biblioteki za gościnę, a Romanowi Czarneckiemu za umożliwienie nam poznania poezji tak ciepłej, sprawnej literacko Krystyny Woźniak, która nie pozwala zamykać oczu na dziecięce tragedie i rodzicielskie zapomnienia się nie tylko w alkoholu.

Alina Kruk – Zielona Góra

fot. – Czesław Ganda i Bogdan Jan Sprynger

Moja babcia miała na imię Paulina
nosiła bluzki w białe groszki, wykrochmalone kołnierzyki.

Włosy podpinała rogowymi grzebykami,
wtedy było widać jej łagodne spojrzenie.
Mówiła, że kobieta to przede wszystkim matka.
Wiktorię do domu dziecka zabrali z warszawskiej meliny,
gdzie stawiała pierwsze kroki pomiędzy wyschniętymi butelkami.
Dziewczynka pod batystową sukienką skrywa blizny.
Ma niedosłuch.
Wczoraj laryngolog wyjął z jej ucha zasuszonego prusaka.
Polubiła ciocię Basię, to u niej przesiaduje na kolanach.
Zbyszka znaleziono na śmietniku.
dziś ma osiemnaście lat, właśnie się usamodzielnił,
jest twardzielem, przynajmniej za takiego się uważa.
Nie myślał o założeniu rodziny,
przecież całe życie jest państwowym.
Na nowojorskich obrzeżach płoną garaże.
strażacy obserwują kotkę,
przenosi swoje potomstwo w bezpieczne miejsce.
Poranione zwierzę zawieźli do weterynarza.
Lekarz walczy o jej życie.
Nigdy nie odzyska wzroku.
Świat okrzyknął ją symbolem macierzyństwa.
A ona tylko ratowała swoje dzieci.

 

Krystyna Woźniak

 

Podobne wpisy