Menu Zamknij

Spotkanie autorskie w Wawerskim Centrum Kultury

Życiopis w samo południe…

Pada śnieg, w marcowy zimny dzień otwieram drzwi Biblioteki w Radości – dzielnicy Warszawy, z przyjemnością wchodzę do ciepłego pomieszczenia. Dzisiaj spotkanie – wieczór, a właściwie południe autorskie Krystyny Woźniak, bo spotkanie literackie z Życiopisem poetki wyznaczono na godzinę dwunastą – w samo południe. Tu nasunęło mi się skojarzenie z kultowym filmem „W samo południe”. Co  prawda scenariuszu filmu i program spotkania nie mają nic ze sobą wspólnego, ale…    tam bohater filmu wychodzi naprzeciw trzem rewolwerowcom, tu trzy osoby wzajemnie się wspierają. Poetka na scenę zaprosiła dwóch swoich przyjaciół – wokalistę Sebastiana Gawlika i Czesława Gandę, muzyka i społecznika –  prywatnie partnera autorki. Krystyna Woźniak poprowadzi nas lirycznie ścieżkami swojej książki poetyckiej. Nie będzie jednak samotna w tych działaniach. W filmie mieszkańcy miasteczka odmawiają pomocy Kene’owi, na spotkanie z poetką Krystyną Woźniak przybyli liczni goście i przyjaciele.

Zebranych gości wita kierowniczka biblioteki pani Anna Krajewska i za chwilę płyną słowa piosenki „Kropla” w znakomitym wykonaniu Sebastiana Gawlika.

Przebrzmiewają ostatnie takty utworu, a my już słyszymy strofy wierszy – Dama w taftowej sukni z kamelią w dłoni / wyszła z ram i siedzi w bujanym fotelu. – Krysia czyta pierwszy wiersz. Na ścianie w złotych ramach / Cyganka rozkołysała łany zbóż. […]  a na Placu Trzech Krzyży kwitną kasztany… to fragmenty następnych wierszy, piękne liryczne opisy sytuacji i przyrody, a obok tych niby zwyczajnych zdarzeń dramaty dzieci.
Ruiny gromadzą kurz i twarze tych, którym uda się przetrwać… / mały chłopiec szuka matki i siostry nie wie, że odjechały ostatnim transportem. […] Mały Tosiek, ten co ma rude loczki, pędzi za kołem od roweru, przewraca się tuż pod nogi niemieckiego oficera… / Chłopcu udało się umknąć przez pajęcze okno. […] Warszawa płonie. / matka trzyma nas za ręce. – jakże poruszające są te słowa ukazujące los dzieci wojny.  I jeszcze kilka fraz z przedstawianych wierszy: „List do ojca” – Mama nadal pije. / Kiedy zabierali mnie do domu, dziecka spała. / Wiesz, jest mi tu ciepło, tylko brakuje światła. / To dlatego usychają kwiaty. „List dziewięciolatki” – Piszę do ciebie z domu dziecka, / nie lubią tu mnie, / bo jestem nowa, a ja się ich boję. To tylko parę zdań wybranych z dramatycznych utworów poetki. Takie są wszystkie wiersze Krysi, bolesne i poruszające, świadczące o jej ogromnej wrażliwości na krzywdę dziecka. Autorka czyta kolejny wiersz „Aisza” – Ze swojego domu zachowała w pamięci kugel, haman, tasze. / Na szyi nosi medalik, umie się przeżegnać. / Uśmiecha się tylko przez sen. – dola żydowskiej dziewczynki pozbawionej dzieciństwa i swojej tożsamości. Ile w tych wierszach tragedii dzieci wojny, dzieci sierot – małych istot, które jeszcze nie zdążyły wejść w życie, a już są doświadczane przez koleje losu – jakże szybko musiały dorosnąć. Temat bardzo trudny i bolesny, zarówno dla twórcy, jak i odbiorcy.

Autor scenariusza spotkania Czesław Ganda, do prezentacji poetyckiej dołączył pokaz multimedialny filmu  „Mania”, a całość urozmaicił występami wokalnymi i instrumentalnymi, tworząc interesujące widowisko artystyczne.

Kończy się spotkanie, wędrują kolorowe światła po scenie i twarzach artystów, a my zadumani, jakby zatrzymani w czasie, i nie ma co ukrywać wzruszeni, stoimy nadzy i bezbronni wobec dramatów niewinnych dzieci. Niektórym słuchaczom kręci się łza w oku. Nasuwa się pytanie, czy pisać tak przejmujące wiersze, czy prezentować je na spotkaniach… Tak, i jeszcze raz tak. Przekaz poetycki w prostocie formy, którą zastosowała autorka, bolesny i prawdziwy, pobudza empatię o wiele bardziej niż sucha relacja dziennikarska, uwrażliwia na los sierot.

Zofia Mikuła

fot. Zofia Mikuła i Czesław Ganda


W kamienicy na Pradze

Pod siódemką niezły bigos.
Z
dzichu leje swoją babę, podobno puściła się.

Krzyk na całej klatce.
Gdyby choć kasę przyniosła,
dałoby się zrozumieć, a tak same straty.
T
elewizor krzyczy prognozą pogody.

Ma być ciepło i bezwietrznie.
S
ąsiadka z naprzeciwka w pijackim amoku

pobiła swoją córeczkę.
N
a podwórku marcują koty,

ta szara pręży się i kusi amantów.
S
taruszka z parteru wyprowadza swojego męża,

wózek pamięta jeszcze czasy komunizmu.
P
oprawia mu czapkę, głaszcze po dłoniach,

jest czuła jak przed pięćdziesięciu laty.
Jutro mają wprowadzić  się nowi lokatorzy,
s
zczury ze śmietnikowej wyrwy
wysyłają zwiadowcę.

Kapliczka z figurką Matki Chrystusa
stoi na swoim miejscu od przed wojny.

s
zczury ze śmietnikowej wyrwy

Krystyna Woźniak

Podobne wpisy